
Wyobraź sobie jak to jest zostać pisarzem. A może już nim jesteś i nie potrzebujesz sobie wyobrażać?
Z reguły wszyscy wiedzą co zrobić, gdy skończą pisać ostatnie zdanie swojej książki. Opracowują manuskrypt, streszczenie, krótką notkę biograficzną, tworzą kilkanaście wersji e-mail i rozsyłają je do wydawnictw, z których każde ma inne wymagania co do nadsyłanych prac.
Po czym czekają miesiąc lub miesiące na odpowiedź, niekiedy nie otrzymując jej wcale!
Większość z Nas była w tym miejscu…
Jednak niektórzy, jak Ty czy ja, zastanawiają się nad innym rozwiązaniem i wolą wziąć sprawy w swoje ręce.
Jak to zrobić?
Pozwól, że trochę Ci to ułatwię.
Jeśli:
- borykasz się z decyzją, które wydawnictwo wybrać i czy w ogóle warto ryzykować umowę z wydawcą,
- lub chciałbyś sam wydać książkę – model self-publishing,
- wierzysz w swój tekst i jesteś 100% przekonany, że chcesz by ujrzał światło dzienne,
- lub nie jesteś pewien, czy tekst jest wystarczająco dobry,
- szukasz kogoś kto przeczytałby i wydał pierwszą opinię o Twojej książce,
- nie wiesz w ogóle od czego zacząć proces publikacji,
Napisz do mnie: [email protected]
Dlaczego warto?
Pozwól, że przybliżę Ci moje doświadczenia początkującego pisarza.
Pierwszą książkę wydałam kilka lat temu, ze wsparciem wydawnictwa i moją częściową wpłatą. Jak to świeżak na rynku, nie interesowałam się innymi opcjami, byłam podekscytowana współpracą z wydawnictwem i tym, że moja książka zyskała aprobatę. Według umowy po stronie wydawcy była korekta, recenzja, reklama itp. Książkę opublikowano i niestety nie mogę poszczycić się dużą sprzedażą, a tantiemy od sprzedanych egzemplarzy, były zatrważająco marne.
Przy drugiej książce zaczęłam czytać co nieco o wydawcach i postanowiłam zaryzykować ponownie współpracę z rynkowym wydawcą, na zasadach podobnych do poprzedniej publikacji, ale z większymi tantiemami. Wybrałam też inne wydawnictwo. Książka się ukazała. I tutaj ponownie przyszedł zawód, ponieważ reklama była marna. Podobnie jak poprzednio.
Zapytasz: może książki były kiepskie? Dobry tekst sprzedaje się sam, powiesz?
Jak każdy szanujący swoją pracę artysta, oczywiście brałam pod uwagę taką możliwość lecz nie poddałam się i nie zamierzam. Poza tym dostałam także dobre recenzje obydwu publikacji. Ile też jest marnych książek, a sprzedają się dzięki naciskom na reklamę? Pisałam więc dalej…
Tym razem jednak postanowiłam zgłębić temat self-publishingu. Moje dwie najświeższe książki opracowałam samodzielnie – korekta, grafika okładki, kontakt z recenzentami, druk. Tylko o pierwsze czytania poprosiłam członków rodziny, by wyłapać największe możliwe błędy fabularne i otrzymać ogólną opinię o tekście.
I jak wyszło?
Szczerze? Podobnie jak poprzednie dwie, tylko dużo, duuuużo taniej. Zaoszczędziłam 4/5 kosztów, czyli wszystko to co jest zyskiem wydawnictwa, jeśli z nim współpracujesz. Zapłaciłam tylko tyle, ile w rzeczywistości kosztuje publikacja książki. A efekt był taki sam.
I przypominam, że gdy wydajesz sam, zyski dla Ciebie są dużo większe. Masz też całkowity wpływ na to jak książka będzie wyglądać oraz angażujesz się sam w reklamę.
Nad czym się zastanawiać? Jak to zrobić?
O tym dowiesz się na tej stronie. Szukaj w zakładce blog. Jeśli czegoś nie znajdziesz, skontaktuj się ze mną: [email protected]
Pamietaj, że nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi 🙂